Relacje
wtorek, 29 sierpień 2017 14:45

Relacja z wycieczki do kopalni węgla brunatnego w Bełchatowie oraz do Zelowa, miasta wielu kultur i wyznań (22.07.2017r.)

To trzeba zobaczyć, tam trzeba być! Tak odpowiadam wszystkim, którzy pytają o wrażenia z wycieczki do kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w Bełchatowie.
I nie ma żadnej przesady w tym stwierdzeniu. Wykop w ziemi na głębokość 200m obejmujący swym rozmiarem obszar kilkunastu tysięcy hektarów, gdzie równocześnie odbywa się proces odkrywki, tj. zdejmowania nadkładu, wydobycia węgla brunatnego i jego transport taśmociągami do elektrowni oraz rekultywacji terenu, robią niesamowite wrażenie.
Klub Przygoda tam był i to widział.

img 20170722 114232
Wybraliśmy się autokarem w sobotni ciepły lipcowy poranek (22.07.2017r.), by naocznie zobaczyć tą największą dziurę świata, kopalnię, proces wydobycia węgla, by stopami stanąć na odkrytych kopalinach złóż węgla brunatnego położonych na terenie najbogatszej w Polsce gminy Kleszczów w powiecie bełchatowskim.
Wygodnym, klimatyzowanym autokarem wyjechaliśmy o 6,30 z Kielc, w kierunku Końskich, Opoczna, - gdzie także czekali wycieczkowicze, by za Piotrkowem Trybunalskim skręcić w kierunku Bełchatowa.
Po drodze, za Końskimi, zabraliśmy roześmianą grupę z Gowarczowa, zaopatrzoną w wiklinowe kosze z jadłem i piciem, której przewodził nasz przewodnik Darek Wiatrowski.
A jak Darek, to mikrofon. Ciekawostki o mijanych zabytkach, ich architekturze, czy dziwach przyrody, przeplatane jego dowcipem, dykteryjką urozmaicały nam czas podróży.
Wycieczkę rozpoczęliśmy od odwiedzenia siedziby spółki Kopalnie Węgla Brunatnego w Bełchatowie i zobaczenia filmu o procesie powstawania złoży tego energetycznego surowca przed wieloma milionami lat.

Węgiel brunatny, to skały osadowe pochodzenia organicznego roślinnego powstałe w erze kenozoicznej w okresie neogenu, tj. w okresie od 23,3mln do 2,58 mln lat temu. W wilgotnym i ciepłym klimacie, na kolejnych warstwach obumierających drzew, roślin, wchłanianych przez jeziora, później bagna, torfowiska, porastały następne, przesypywane osadami morskimi, rzecznymi, naleciałościami wulkanicznymi, piaskiem, ziemią. I tak przez miliony lat, w procesie gnicia, bez dostępu powietrza, obumarłych drzew typu sekwoi, magnolii, bursztynowców, platanów i innych roślin, tworzyły się pokłady węgla brunatnego.

Wychodząc, pożegnaliśmy wielką figurę św. Barbary, patronki górników, stojącą w holu budynku.
Ubrani w kaski górnicze, specjalnymi, dwoma samochodami, marki Man, z klimatyzacją, mieszczącymi 22 osoby (nie więcej), z pozoru przypominającymi dawne osinobusy, wyruszyliśmy z Panem Piotrem - przewodnikiem, zobaczyć kopalnię.

img 20170722 113059


Niezwykła była to jazda, bo choć samochodem, to miało się wrażenie, że jedziemy trawersami, jak początkujący narciarz, który boi się szusować. Tutaj szus był oczywiście niemożliwy i niebezpieczny. Nasypy ziemne, zwałowane, ukształtowane w sposób schodkowy, jak pola ryżowe, tylko wąskie, były zamierzonym efektem rekultywacyjnym, spełniającym teraz rolę drogi transportowej. Zjeżdżając – trawersując ponad kilometrowymi odcinkami tej drogi, w głąb owej „dziury” , co chwilę , tzn. co dłuższą chwilę, bo samochód jechał ok. 10km/godz., widzieliśmy inny obraz kopalni. Raz, w oddali widać było koparkę, wielką, jak dwa 10-ciopiętrowce i gdzieś tam zmierzające przenośniki taśmowe, zadaszone, by transportowany węgiel nie pochłaniał wilgoci, po kolejnym zakręcie, tarasowo usypaną ziemię porośniętą miejscami trawą, samosiejkami krzewów, na której stały słupy wysokiego napięcia, by w następnej odsłonie, zobaczyć w oddali zwałowarki (rodzaj koparek), rekultywujące wyrobisko.
Wszystkie koparki oraz inne pracujące tutaj urządzenia są zasilane energią elektryczną, dostarczaną z pobliskiej elektrowni „Bełchatów”. A więc łańcuch technologiczny procesu wydobycia węgla jest poniekąd w części zamknięty, gdyż niewielki procent wydobywanego węgla, po przetworzeniu w energię elektryczną, służy wydobyciu kolejnych pokładów tego kruszca. Tak właśnie zaprojektowana była kopalnia Bełchatów, by koszty wydobycia węgla i jego przetwarzania, były jak najbardziej ekonomiczne i ekologiczne. Dlatego w tak bliskiej odległości od kopalni, zlokalizowana jest największa w Europie elektrownia „Bełchatów”, która dostarcza 20% energii wytwarzanej w kraju.

img 20170722 115913Gdy zjechaliśmy na poziom wyrobiska, naszym oczom ukazał się niesamowity, pocięty koleinami krajobraz w szaro ziemistym kolorze, niczym księżycowy. Nie sposób było ogarnąć wszystkiego wzrokiem, bo obszar kopalni i wyrobiska miał ponad 12 km długości, 3 km szerokości i 200m głębokości. Do realu przywoływało świecące w górze słońce, pracujący ludzie w hełmach na głowie, no i ta jedna z największych na świecie koparek produkcji Koppa, pamiętająca czasy Honekera, o wysokości 77m i długości ok. 200m. Na jej tle, pomimo oficjalnego zakazu fotografowania, natychmiast zrobiliśmy sobie grupowe zdjęcie. Oczywiście z banerem ”Przygody”. W huku pracującej koparki Pan Piotr przybliżył nam historię powstania kopalni Bełchatów. Złoża węgla brunatnego w rejonie Bełchatowa zostały odkryte i udokumentowane na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. W zasobach złóż węglowych oszacowanych na 2mld ton, wydzielono trzy obszary jego zalegania: Pole „Bełchatów”, Pole „Szczerców”, Pole „Kamieńsk”. Do eksploatacji zakwalifikowano dwa pierwsze Pola złóż. Prace górnicze związane ze zdejmowaniem nadkładu rozpoczęto w kopalni „Bełchatów” w 1977r. , a pierwszy węgiel uzyskano w listopadzie 1980r. Zdolność wydobywcza kopalni wynosiła 38,5 mln ton węgla/rok. Równocześnie rozpoczęto budowę elektrowni ‘Bełchatów”. Obecnie zasoby węgla w odkrywce „Bełchatów” są na wyczerpaniu.

Klub „Przygoda” zwiedzał odkrywkę węgla „Szczerców”, gdzie wstępne prace rozpoczęto w 1979r. a pierwszy węgiel wydobyto w 1989r. Jednak decyzją ówcześnie rządzących, w 1991r. definitywnie wstrzymano dalszą eksploatację. Ponownie proces uruchomienia odkrywki „Szczerców” podjęto w 1998r. , a eksploatację węgla rozpoczęto w 2007r. przy projektowanej zdolności wydobywczej wynoszącej 36,5 mln ton węgla rocznie. Przewidywany termin zakończenia wydobycia węgla w tej kopalni, to 2032r. Na tym wielkim kilkunastohektarowym obszarze kopalni odbywają się równocześnie prace zdejmowania nadkładu, eksploatacji pokładów węgla, rekultywacji wyrobisk. Oprócz wydobycia węgla brunatnego, pozyskiwany jest także żwir, piasek budowlany, kreda jeziorna z której produkowane jest wapno nawozowe.
Jeszcze większe wrażenie robiła kopalnia oglądana z platformy widokowej w Żłobnicy, gdzie dojechaliśmy naszym autokarem. Ten wielki obszar kopalni i wyrobisk, sięgający hen, hen po horyzont, ok. 2050r. ma być cały zalany wodą. Tak, tak. Będzie to najgłębsze jezioro w Polsce. Szkoda, ale nikt z młodszego pokolenia nie chciał kupić ode mnie za przysłowiową złotówkę miejsca przy kei. A byłaby to bardzo dobra inwestycja. Zapewniam!

img 20170722 114503

Nie można też pominąć faktu, że eksploatacja węgla brunatnego, ma też swoje negatywne strony. Jest to bowiem bardzo agresywna ingerencja człowieka w środowisko naturalne. Na skutek prowadzonych prac górniczych i odwadniania złóż węgla, doszło do zakłócenia stosunków wód podziemnych. Okolice kopalni w obrębie 450 km2 zostały odwodnione, w efekcie czego utworzył się lej depresji, zagrażający lasom, uprawom polnym, powodujący wysychanie wody w studniach i innych ujęciach. Kopalnia, w ramach przeciwdziałania skutkom zaniku wody w płytkich ujęciach zaprojektowała i wykonała ponad 2.000km sieci wodociągowych, 26 stacji zasilających, na bieżąco prowadzona jest rekultywacja i renowacja użytków zielonych.

Kolejną atrakcją naszej wycieczki była Góra Kamieńsk, usypana na wysokość 395m n.p.m., z ziemi pochodzącej z wyrobisk kopalni. Obecnie, jest zagospodarowana, porośnięta trawą, drzewami, spełniająca rolę ośrodka sportu i rekreacji, zarówno latem, jak i zimą. Na górę wjechaliśmy czteroosobowym wyciągiem krzesełkowym. Widoki, jakie rozpościerały się wokół, przypominały wąskie, różnokolorowe pola Roztocza. Z drugiej zaś strony, przytłaczał pejzaż farm wiatrowych, skąd, mimo oddali, dochodził hałas obracających się turbin. Po krótkim odpoczynku, część wycieczkowiczów zjechała wyciągiem, część zeszła na piechotę, a żądni wrażeń, wybrali tor saneczkowy. I bynajmniej nie była to młodzież. Echo okrzyków zjeżdżających sankami, szybciej, szybciej, hamuj, hamuj, buum, odbijało się od ściany lasu. Roześmiani, uwiecznieni na zdjęciach w pędzących sankach, - dowód dla wnuków, że dziadkom nic nie jest straszne, wyruszyliśmy do Zelowa.

img 20170722 172244

Niezwykłe to miasto, położone w powiecie bełchatowskim, a i niezwykli ludzie tam zamieszkują, jak wkrótce mieliśmy się przekonać. Naszymi przewodnikami byli jego mieszkańcy, Pan Karol, były przewodniczący Rady Kościelnej, kościoła ewangelicko - reformowanego w Zelowie oraz Pan Andrzej Dębkowski, poeta, publicysta, redaktor naczelny miejscowej Gazety Kulturalnej.

Historia istnienia Zelowa, jako wsi, datowana jest na XIII w. Jej mieszkańcy do końca XVIII w. trudnili się rolnictwem i hodowlą. W 1802r. majątek Zelów wykupili koloniści czescy, ewangelicy- członkowie kościoła braci czeskich. Przywieźli z sobą nową religię, inną kulturę, swoje tradycje, swoją kuchnię. Przez ponad 100 lat stanowili większość, później zaczęli osiedlać się tutaj także Żydzi, Polacy, Niemcy.

Nie Łódź dała początek przemysłowi lekkiemu, jak wielokrotnie podkreślał Pan Andrzej, lecz prekursorem był Zelów i przemysł tkacki rozwinięty w tym mieście przez Czechów. Liczne tego dowody zgromadzone były w Ośrodku Dokumentacji Dziejów Braci Czeskich w Polsce i świecie, który znajdował się na poddaszu kościoła ewangelicko - reformowanego. Nie tylko takie eksponaty można było tam zobaczyć, bo i pamiątki z Powstania Warszawskiego, afisze z czasów Bieruta.
img 20170722 163448Kościół wybudowany w stylu klasycystycznym w latach 1821-1825r. ze środków przekazanych przez władze Królestwa Polskiego oraz ze składek mieszkańców. Wystrój wnętrza kościoła to inskrypcje czeskie, w tym tablice ku czci Jana Husa, Jana Kalwina.
Zwiedziliśmy także położony w sąsiedztwie kościoła cmentarz, gdzie widnieją liczne stare pomniki z czeskimi nazwiskami. Tam też pochowany jest prof. Józef Jersak, geograf, założyciel Polskiej Stacji Antarktycznej na Wyspie Króla Jerzego (w 1977r.), Waldemar Krygier- reżyser, scenograf, artysta. Powagę miejsca przerwała krótka wymiana zdań oprowadzających nas, a jednocześnie bardzo szanujących się wzajemnie ludzi: Karol? A co to za pomnik tam w oddali, prawie pod płotem? Gdzie? No tam. Cisza. Pan Andrzej sam sobie odpowiedział, - to pomnik teściowej Karola. – A pomnik był dostojny, bogaty, no i nie pod płotem.

Pomimo postępującej polonizacji miasta po II wojnie światowej, Zelów nadal pozostaje najsilniejszym ośrodkiem mniejszości czeskiej w Polsce, jak i głównym ośrodkiem działania kościoła ewangelicko – reformowanego. Nie bezpodstawnie mówi się , że to miasto wielokulturowe i wielowyznaniowe. W tym ośmiotysięcznym miasteczku znajdują się także: kościół ewangelicko – augsburski , kościół chrześcijan baptystów, kościół rzymskokatolicki.
Na każdym kroku dało się odczuć dumę z bycia mieszkańcem tego miasteczka. „Zelów – niezwykła historia małego miasteczka”, takim filmem przywitała nas Pani Dyrektor Domu Kultury w Zelowie. Po jego projekcji czekała na nas gorąca kawa i ciasteczka. Do tej dumy, trzeba jeszcze dodać inne, jakże ważne cechy tych mieszkańców, życzliwość, ciepło i gościnność, z która spotykaliśmy się w różnych miejscach.

img 20170722 171558Dzięki Darkowi i jego rodzinie, mieliśmy także możność posmakowania kulinariów czeskich przyrządzanych wg przepisów sprzed kilkuset lat. Do tej pory tradycyjnie pieczone jest tam ciasto z marchwi. Nas poczęstowano knedlami, robionymi ze startych odciśniętych ziemniaków, nadziewanych startą marchwią smażoną na maśle z dodatkiem miodu i cynamonu. Gdy w domu było bogato, knedle polewano skwarkami. W tym domu było bogato, a jedliśmy knedle w altanie, w ogrodach kościoła ewangelicko – reformowanego. Były pyszne.
Program wycieczki był bardzo urozmaicony, jak na jeden dzień. Więc ciągle goniliśmy lub byliśmy spóźnieni. Ale Darek wiedział jak nam poprawić humory. Degustacja wina z Moraw, 50 gatunków czeskiego piwa w restauracji „Johanka”, prowadzonej przez Czechów, natychmiast przywróciły uśmiechy na zmęczonych od upału twarzach.
Zaopatrzeni w oryginalne czeskie piwo, - niespotykane w naszych marketach, wyruszyliśmy do Kielc.

A pomysł wycieczki do kopalni KWB Bełchatów oraz do wielokulturowego miasta Zelowa, powstał przy chmielowych rozważaniach, którym się oddali się na innej wspólnej wyprawie, nasi przewodnicy; Andrzej Toporek i Dariusz Wiatrowski. – Przyznacie, że owocne były to rozważania.

Dziękuję wszystkim za mile spędzony czas.
Do zobaczenia na szlakach i wycieczkach z KTP PTTK „Przygoda” .

Urszula Łukaszyk

 

Zdjęcia: Urszula Łukaszyk i Jerzy Pabian

 

Kalendarz Imprez